czwartek, 10 lipca 2014

Bergamuty

Czytelnik może pomyśleć, że nieprawdą jest to co pisałem ostatnio w sprawie kierowania się porządkiem alfabetycznym. Słusznie czy nie, pozostawiam to bez komentarza i zapraszam dziś na Bergamuty.


Na wyspach Bergamutach
Podobno jest kot w butach,
Widziano także osła
Którego mrówka niosła,
Jest kura samograjka
Znosząca złote jajka,
Na dębach rosną jabłka
W gronostajowych czapkach,
Jest i wieloryb stary
Co nosi okulary,
Uczone są łososie
W pomidorowym sosie,
I tresowane szczury
Na szczycie szklanej góry,
Jest słoń z trąbami dwiema
I tylko wysp tych nie ma


Jan Brzechwa, 1948

W kategorii wysp prawdopodobnie nieistniejących czołowe miejsce od wieków zajmowała Atlantyda. Napisano już o niej tyle, że z pewnością trudno byłoby mi poczynić jakieś znaczące odkrycia w tej materii. Zostawmy więc Atlantydę atlantydologom i spróbujmy udowodnić, że Bergamuty, czyli nasza swojska Atlantyda, istnieją!

W ostatnim wersie wiersza "Na wyspach Bergamutach" Jan Brzechwa zarzeka się, że "wysp tych nie ma". Ale czy to aby na pewno prawda? Czas zanurzyć w głębinie metafor i wyłowić ukryty sens, który pozwoli umiejscowić Bergamuty na globusie. Rozbierzmy zatem wiersz na części pierwsze.

Na wyspach Bergamutach
Podobno jest kot w butach,

Kot w butach nie jest niczym niezwykłym, zauważmy że wprowadził go do literatury już w 1697 roku francuski baśniopisarz Charles Perault. Kluczowe wydaje się być jednak niepozorne słówko "podobno". Skoro nie pewności co do istnienia kota w butach na wyspach Bergamutach, pomińmy tę postać i idźmy dalej.

Widziano także osła
Którego mrówka niosła,

W analogiczny sposób moglibyśmy zignorować 2 kolejne wersy, które mówią o tym co "widziano". Cóż, "widziano" też Yeti, potwora z Loch Ness i nie jeden latający spodek. Bądźmy więc poważni i nie traćmy czasu na zjawy, skupmy się na faktach które zaczną się już za moment.

Jest kura samograjka
Znosząca złote jajka,

Wreszcie mamy jasne sformułowanie nie pozostawiające żadnych wątpliwości. Brzechwa przestaje odwoływać się do pogłosek, stwierdza że "jest" czyli istnieje jedna (bo używa liczby pojedynczej) "kura samograjka znosząca złote jajka". Zastanówmy się zatem co może oznaczać słowo "samograjka". Wydaje się, że nie ma ono żadnego dodatkowego znaczenia poza podkreśleniem faktu znoszenia przez ową kurę złotych jajek. Czy takie cuda się zdarzają? Cóż, pierwszy trop wiedzie do carskiej Rosji i słynnych jaj Romanowów. Skojarzenie to może być jednak zbyt pochopne, gdyż sam imiesłów "znosząca" można wszakże interpretować na wiele sposobów. Używamy na przykład nieraz słowa "znosić" jako synonimu "tolerować", a cóż niezwykłego jest w kurze która toleruje złote jajka? Śmiem twierdzić, że nic, zatem i ten dwuwiersz nie przybliżył nas do określenia lokalizacji Bergamutów.

Na dębach rosną jabłka
W gronostajowych czapkach,

Tu zaczyna się problem o charakterze botaniczno-zoologicznym, wydawać by się mogło nie do rozwiązania. Ale zastanówmy się chwilę czy aby na pewno. Jak nazywa się owoc dębu? Oczywiście żołądź. A czy żołądź nie ma czasem czapki? Otóż ma! A jeśli przyjmiemy, że słowo "gronostajowy" może być po prostu określeniem koloru, to już jesteśmy nieomal w domu. Pozostaje tylko wyjaśnić te jabłka. Jabłko, jak wiadomo, w Polsce stało się owocem niezwykle popularnym, pewnie najpopularniejszym. Jabłka częstokroć leżą na ziemi i gniją, ewentualnie spadając wbijają się jeżom w kolce. Może więc dla Brzechwy "jabłko" jest po prostu synonimem "owocu"? A jeśli tak, to ten dwuwiersz mówi nam jedynie, że na wyspach Bergamutach rosną dęby, a na nich ich owoce czyli żołędzie.



Jest i wieloryb stary
Co nosi okulary,

Stary wieloryb na wyspach nie stanowi żadnej sensacji jeśli weźmiemy pod uwagę, że niektóre gatunki żyją nawet po sto i więcej lat. A te okulary? A mało to pływa śmieci w oceanach? Niestety, w tym fragmencie Brzechwa nie uraczył nas żadną podpowiedzią. Ale zbliżamy się już do końca, może za chwilę coś się wyjaśni.

Uczone są łososie
W pomidorowym sosie,


Nie mam pojęcia czego można uczyć łososie, a już zupełnie nie rozumiem po co miałoby się to dziać w pomidorowym sosie. Ale faktem jest, że takie szkolenie, jakkolwiek niecodzienne, mogło mieć miejsce.


I tresowane szczury
Na szczycie szklanej góry,


W kolejnym dwuwierszu powtarza nam się motyw uczenia, szkolenia, czy trenowania sympatycznych zwierząt -. Tym razem są to czworonogi a dokładniej szczury, które wydają się być bardziej podatne na wpajanie im jakiejś nauki niż łososie. Ważne, że działo się to na szczycie "szklanej góry", a zatem w miejscu dość konkretnym, choć zauważmy że najwyraźniej nie jest to nazwa własna i zarazem wyklucza np. Szklaną Górę w Beskidzie Średnim. Jeśli więc nie jest to nazwa własna, to pierwsze skojarzenia idą w kierunku góry pokrytej, przynajmniej okresowo, lodem i śniegiem. A takich, nawet na wyspach, nie brakuje.


Jest słoń z trąbami dwiema
I tylko wysp tych nie ma


Zagadka "słonia z trąbami dwiema" może się wydawać pozornie niewytłumaczalna. Zacznijmy jednak od tego, że skoro ów słyń był raptem jeden, to z pewnością żył w zoo. Słonie, jak wiadomo, trąby mają ale o ile nie mamy do czynienia z mutantem, to raczej tylko jedną. Zastanawiając się nad fenomenem duplikatu trąby dotarłem do informacji, że tuż po wojnie, Brzechwa był dyrektorem w łódzkim klubie literackim Pickwick, gdzie ponoć alkohol lał się strumieniami. Jeśli do tej wiedzy dodamy jeszcze fakt powstania wiersza w roku 1948 oraz skojarzymy, że w stanie nietrzeźwości nieraz różne rzeczy mogą się człowiekowi dwoić, to już będziemy w domu. Po prostu ten dwuwiersz napisał nasz poczciwina po pijaku. Co gorsza, nie mogąc wymyślić innego rymu do "dwiema" niż "nie ma" zakończył go tak jak zakończył. I stąd powszechne uważanie, że Bergamuty nie istnieją. Prawda że proste i logiczne?


Poskładajmy więc po kolei całą pewną wiedzę jaką zgromadziliśmy o Bergamutach:

1. W czasach Brzechwy żyła tam co najmniej jedna kura.
2. Występują tam dęby.
3. Bywał tam co najmniej jeden wieloryb.
4. Są i łososie.
5. A także szczury.
6. Jest przynajmniej jedna góra na której bywa śnieg.
7. I wreszcie w ogrodzie zoologicznym żył tam słoń.

Jak więc widać, informacji pewnych wcale nie udało się wycisnąć zbyt wielu, ale kilka faktów jest niezbitych. Występowanie łososi ogranicza pole poszukiwań do północnego Atlantyku. Zauważmy, że łososie są wymienione w liczbie mnogiej, w przeciwieństwie do kury i wieloryba. Kura to raczej zwierzę hodowlane, zatem gdzie żyje kura, tam musi być i człowiek. Wyklucza nam to zatem wyspy bezludne. Na północnym Atlantyku naturalnie nie brakuje wielorybów, a także wysp z ośnieżonymi szczytami, zatem te punkty nie przybliżają nas do celu. Szczury też żyją praktycznie wszędzie. Zasięg występowania dębów daje nam jednak kolejną wskazówkę - to może być wyłącznie Europa.

Na szczęście, mamy jeszcze punkt ostatni - ogród zoologiczny ze słoniem, założony przed rokiem 1948. Krótkie poszukiwanie przynosi ostateczny, pewny i niezbity dowód. Zoo w Londynie powstało już w 1828 roku, a pierwsze słonie zamieszkały w nim jeszcze w XIX wieku.

Wyspy Bergamuty to wyspy Brytyjskie!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz